Muzyka: Don Cherry (1); tradycyjna, ar. Don Cherry (2); Krzysztof Penderecki (3)
Owiany legendą przelotny romans Krzysztofa Pendereckiego - światowej sławy kompozytora muzyki poważnej - z jazzem. Jego utwór wykonała złożona z w wybitnych improwizatorów The New Eternal Rhythm Orchestra Dona Cherry’ego. Dyrygował sam kompozytor, który debiutował w tej roli.
Prawie w ogóle nie było przestrzeni na improwizację. Tylko, niestety, nie wszyscy czytaliśmy dobrze te kwity. I w związku z tym w naturalny sposób improwizacja przejęła kontrolę. Wydaje mi się, że Penderecki nie był zadowolony z tego występu. Nie miał takiej kontroli, jakiej oczekiwał. On jest kompozytorem, który chce mieć całkowitą kontrolę nad swoją muzyką, a tu wszystko się wymknęło. Tam grali nierzadko muzycy o specyficznym brzmieniu, o dosyć swobodnym podejściu do notacji. (…) Pamiętam taki moment, że miało być krótkie solo bębnów. Han Bennink na próbie słuchał, jak go Penderecki wypuszczał na kilkanaście sekund, całkowicie szedł za jego ręką, ale na koncercie bezczelnie odwrócił głowę i sobie pograł. Anarchia free jazzmanów wzięła górę.
(Tomasz Stańko, „Desperado. Autobiografia”)
Koncert ukazał się na wielokrotnie wznawianym albumie wyprodukowanym przez guru europejskiego jazzu Joachima-Ernsta Berendta.